nadopiekuńczość

Pewnego dnia moje dziecko odejdzie…

Pewnego dnia moje dziecko odejdzie…

Ostatnio często myślę o tym, jak cudownie byłoby gdyby nasze Maleństwo nigdy nie dorosło. Jest teraz wystarczająco samodzielne, a przy tym takie słodkie i radosne, uśmiecha się niesamowicie, uroczo wymawia każde nowe słowo, a na przebudzenie daje mi najsłodsze buziaki na świecie. Nie chcę, żeby poszło do przedszkola i stało się pyskatym dzieciakiem, później bezczelnym nastolatkiem, niezależnym studentem, aż w końcu… żeby odeszło na zawsze. Ktoś kiedyś powiedział mi, że dziecko to taki szczególny gość: pojawia się w domu angażując wszystkich wokoło, zostaje na kilkanaście lat, a potem odchodzi w świat i nie wolno go wtedy zatrzymywać. Co więcej, już jego pierwsze kroki są pierwszymi, które oddalają go od domu. Oczywiście to bardzo uproszczony model, ale coś chyba w tym jest. Jednocześnie tak trudno się nam do tego naszego gościa nie przywiązać. Szczególnie my, matki musimy mieć się na baczności! Dobrze znaleźć w sobie motywację, żeby nie zatracić się zupełnie w macierzyństwie, ale pielęgnować swoje pasje, przyjaźnie, może czasem nawet wyjeżdżać bez ukochanego maleństwa. Jeśli o to nie zadbamy, rośnie zagrożenie, że powoli, powoli nastąpi w nas przemiana w zgorzkniałą rodzicielkę, która grając na uczuciach swojego dziecka unieszczęśliwia je, bo „tyle przecież poświeciła (jak ja nie znoszę tego słowa), a Ty teraz: wyjeżdżasz/wolisz znajomych/zbyt rzadko mnie odwiedzasz!”.

Continue Reading

Polub stronę