Jeśli ktoś zapyta, co na Islandii wywarło na nas największe wrażenie, odpowiemy, że nie były to gorące gejzery, spektakularne wodospady, ani nawet potężne lodowce. A to dlatego, że wszystkie te rzeczy widzieliśmy już gdzieś, kiedyś i to co spotykamy teraz postrzegamy już zawsze w porównaniu do tego co przeżyliśmy wcześniej. Wyjątkiem są pola lawy. Niesamowite, zamieszkiwane przez tajemnicze trolle, ciągnące się po horyzont obszary, zupełnie czarne lub porośnięte soczyście zielonym, miękkim mchem. Pokrywają ogromny obszar, bo podobno aż 30% powierzchni Islandii. Patrząc na to, gdzie w ich pobliżu znajdują się wulkany, ciężko uwierzyć, że są tak rozległe. Ze względu na niepowtarzalny kształt i barwę, wykorzystaliśmy je oczywiście do kolejnej sesji dokumentującej dzieciństwo naszego Maleństwa. Jak bardzo bym nie narzekała na Islandię, kocham ją za to, że takie i inne nie-z-tej-Ziemii miejscówy, są niemalże za każdym zakrętem :D
Polub stronę
Najnowsze komentarze